„W internecie pojawia się wiele krzywdzących opinii. Ludzie
oceniają mnie, mówiąc, że nie chcę grać w reprezentacji. Moim zdaniem jest to
niesprawiedliwe, ponieważ jestem na każde wezwanie trenera, gdy tylko zajdzie
potrzeba.”
O grze w reprezentacji, końcu kariery, byciu sportowcem,
mężem i ojcem jednocześnie - ze Sławomirem Szmalem rozmawiała Aleksandra
Makowska.
Jak możesz odnieść się do informacji, które ostatnio podały
media? Czy wraz z Karolem Bieleckim rezygnujecie z udziału w reprezentacji?
![]() |
| Photographer: Armin Kübelbeck, CC-BY-SA, Wikimedia Commons |
Czy to oznacza, że powoli zbliża się koniec twojej kariery?
W Vive Tauron Kielce grasz nadal, jednak twój kontrakt z tą drużyną w przyszłym
roku się kończy.
Z reprezentacją jest tak, jak wspominałem. Jeśli mowa o
drużynie, to tak, mój kontrakt wygasa z dniem 1 lipca przyszłego roku. Jednak
trwają rozmowy z prezesem klubu. Istnieje możliwość przedłużenia kontraktu o
kolejny rok.
Planujesz go przedłużyć?
Na razie jest to tylko propozycja. Wymaga przemyślenia i
przedyskutowania z moją małżonką. Padały pytania, czy ewentualne wyjazdy
zagraniczne wchodziłyby w grę w ramach tego kontraktu. Ja jestem osobą, która
niczego nie wyklucza, jednak wolelibyśmy zostać w kraju.
Masz zamiar w najbliższym czasie odnieść się do informacji
pojawiających się w mediach,
mówiących o rzekomym końcu twojej kariery?
Myślę, że tak. W internecie pojawia się wiele krzywdzących
opinii. Ludzie oceniają mnie, mówiąc, że nie chcę grać w reprezentacji. Moim
zdaniem jest to niesprawiedliwe, ponieważ jestem na każde wezwanie trenera, gdy
tylko zajdzie potrzeba.
Czytasz czasem opinie zamieszczane w internecie, na temat
meczów, w których bierzesz udział?
Szczerze mówiąc, od 10 lat w ogóle nie czytam komentarzy na
temat gry mojej drużyny, obojętnie czy wynik meczu był pozytywny czy negatywny.
Przestało mnie to interesować. Uważam, że sam jestem samokrytyczny w stosunku
do siebie i wiem, kiedy zagrałem dobrze, a kiedy wręcz przeciwnie. Komentarze w
niczym mi nie pomagają.
Mimo to, chyba niemożliwym jest, żeby żadne opinie do ciebie
nie docierały…
Oczywiście, że docierają.
I jak na nie reagujesz?
Najlepiej pamiętam, jak to wyglądało po ostatnich
Mistrzostwach Europy. Wszyscy liczyli na medal. Niestety, nie udało się. W
mediach byliśmy nazywani „nieudacznikami” albo i gorzej. Było nam po prostu
przykro. Jednak zderzyliśmy się z bardzo pozytywną reakcją kibiców. Po meczu,
ale również i później, ludzie pozdrawiali nas i rozumieli, że tak po prostu
czasami się dzieje. Takie sytuacje są bardzo motywujące do treningów i dalszej
gry. Są ważniejsze niż kilka niepochlebnych tytułów prasowych.
Jesteś bardzo mało aktywny w internecie. Nie prowadzisz
swojego profilu na facebooku, instagramie ani tweeterze.
Cały mój czas poświęcam głównie dla rodziny i sportu. Trudno
by mi było angażować się jeszcze w aktywne działanie w mediach
społecznościowych. Aby tam zaistnieć, trzeba być bardzo aktywną osobą, co
wymaga sporo
czasu. Dlatego też podjąłem decyzję, że swój wolny czas wolę
poświęcić synkowi i żonie, ponieważ nie mam go zbyt wiele.
Mimo tak małej ilości czasu, zdarzyło ci się kilkakrotnie
pojawić na ekranach telewizorów. Występ w serialu Rodzinka.pl, w jednym ze
skeczy kabaretu Paranienormalni czy też w programie „Mamy cię”.
To były takie „jednorazowe strzały”. O udziale w „Mamy Cię”
tak naprawdę sami nie wiedzieliśmy. Zostaliśmy wezwani na spotkanie ze strony
klubu z potencjalnym inwestorem- na tym też polegał żart ze strony twórców
programu. Cała akcja trwała zaledwie 3 godziny i odbywała się w Kielcach.
Często jest tak, że na tego typu występy jesteśmy kierowani na potrzeby
promocji klubu czy też reprezentacji. Tak było również z gościnnym
udziałem „Rodzince.pl”. Super przygoda,
jednak nagranie trwało zaledwie godzinę.
Czyli sami nie decydujecie o tym, gdzie występujecie?
Musicie to robić w ramach kontraktu podpisanego z klubem lub jako członkowie
reprezentacji?
Końcową decyzję o tym, czy weźmiemy w czymś udział, czy też
nie, podejmujemy sami. Jednak propozycje wychodzą głównie ze strony klubu lub
reprezentacji.
Czy w sytuacjach codziennych często jesteś rozpoznawalny?
Akurat na rozpoznawalność nie mogę narzekać. Bardzo często
spotykam się z pozytywną reakcją ze strony kibiców i ludzi, którzy pozdrawiają
na ulicy. Podczas górskich wycieczek, zdarza się że jestem proszony na szlaku o
wspólne zdjęcie czy też autograf. Często jest to denerwujące dla mojego syna,
który chciałby mieć mnie czasem tylko dla siebie.
Popularne nazwisko pomaga w życiu czy utrudnia?
Czasami pomaga, a niekiedy utrudnia. Ja rzadko wykorzystuję
swoje nazwisko do pomocy w życiu. Uważam, że wszyscy powinni być traktowani tak
samo, bez względu na to jaki zawód wykonują i kim są. Ale oczywiście osoby
rozpoznają mnie i zdarzają się różne sytuacje. Czasem podczas wizyty u lekarza
jestem wzywany wcześniej do gabinetu, bez kolejki. Wtedy jest mi po prostu
głupio.
A na studiach pomaga?
Chyba tak. Wykładowcy zwracają uwagę na to, że jestem osobą,
które nie ma czasu żeby pojawiać się na wszystkich zajęciach. Mam więc
możliwość studiowania w domu i zaliczenia przedmiotów pojawiając się na uczelni
dość sporadycznie.
Studiujesz na AWF-ie w Wrocławiu, jesteś w trakcie studiów
magisterskich. Czy studiowanie ma jakiś związek z tym, co chcesz robić po
zakończeniu kariery sportowca? Chyba nie zostaniesz wuefistą?
Praca z młodzieżą sprawia mi przyjemność. Trzeba szukać
jakiegoś pomysłu na siebie, bo wiem, że w pewnym momencie przestanę zawodowo
uprawiać sport, Wydaje mi się, że praca nauczyciela też nie jest najgorsza.
Wybacz, ale trudno mi uwierzyć, że osoba, której zarobki
notowane są na 17 tys. euro miesięcznie, podejmie się pracy w szkole za diametralnie
mniejsze pieniądze.
Sumy podawane przez media to są jedynie spekulacje, bo jak
wiemy, w dzisiejszych czasach najlepiej sprzedaje się sensacja. Informacje
dotyczące zarobków znanych osób skupiają duże grono zainteresowanych, to
normalne. Nie są one tak wysokie, jak podają media, ale nie można narzekać.
W wywiadach wspominasz, że po powrocie ze zgrupowań pomagasz
żonie w sprzątaniu i innych obowiązkach domowych. Nie chwalisz się też
markowymi ubraniami, luksusowymi, zagranicznymi wakacjami. Można pomyśleć, że
kreujesz siebie jako ‘’przeciętnego człowieka”. Przecież wszyscy
wiemy, że możesz sobie pozwolić na znacznie więcej niż inni…
Jak widzisz, jestem normalną osobą. W domu naprawdę
sprzątamy razem, staramy się utrzymywać porządek i tego też uczymy naszego
syna. Ja i moja żona zostaliśmy w ten sposób wychowani. Przed twoim przyjazdem
pracowałem nawet trochę w ogrodzie, żeby przygotować go na zimę. To, co mówię w
wywiadach to prawda. My po prostu jesteśmy normalną rodziną.
Jesteś osobą, która nie lubi upubliczniać swojego życia
rodzinnego. Jednak twoi rodzice w 2007 roku wpuścili dziennikarzy do domu, a ci
opublikowali zdjęcia, na których widać jak twoja rodzina kibicuje twojej
drużynie podczas meczu.
Wydaje mi się, że wtedy to akurat mama chciała zostać
„gwiazdą medialną”. Przystała na tę propozycję ze strony dziennikarzy. Ja
wolałbym, żeby takie momenty zostawały w rodzinie i nie wychodziły poza nią. Na
szczęście tata jest osobą asertywną, która podchodzi do wielu spraw z
dystansem. Kiedyś opowiadał mi, że podczas spotkania, na którym moja rodzina
kibicowała mi podczas meczu, przyjechała telewizja. Chcieli nagrać ich podczas
oglądania rozgrywek. Poprosili ojca o możliwość nagrania jego reakcji, chcieli
jednak to zrobić jeszcze przed zakończeniem meczu. Oczekiwali od niego
udawanego zachowania zarówno w sytuacji mojej wygranej, jak i porażki. Tato
zdecydowanie zaprotestował. Szanuję w nim to, że pomimo presji, potrafi
powiedzieć „nie”.
Jak sobie radzisz z przegraną?
Plusem sportu jest to, że nawet jak zawiodę podczas meczu,
to wiem że za kilka dni będzie następny i wtedy mam szansę się poprawić. Jestem
osobą, która bardzo przeżywa każde spotkanie, bez względu na wynik. Analizuję
swoją grę, staram się wracać do sytuacji, w których mogłem inaczej postąpić.
Mam wtedy sporą burzę w głowie. Aneta (żona), która również grała w piłkę
ręczną, wie
i rozumie, że po meczu i przed nie ma sensu zaczynać tematu
piłki ręcznej. Jestem raczej skryty i analizuję wszystko sam ze sobą.
Na takie pytania ze strony dziennikarzy również nie
odpowiadasz?
Po meczu, pod wpływem silnych emocji, często mówię coś,
czego nie jestem wtedy w stanie do końca przemyśleć. Wydaje mi się, że oni
właśnie tego oczekują- chcą wycisnąć z nas jakieś emocje. Z wiekiem każdy się
uczy, że trzeba analizować swoje wypowiedzi lub unikać ich od razu po meczu,
ponieważ wypowiedziane słowa mogą zostać obrócone przeciwko tobie.
Myślałeś kiedyś o tym, żeby zrezygnować z zawodowego
uprawiania sportu?
Oczywiście, że tak. Granie w klubie i reprezentacji wiąże
się z dużym poświęceniem. Ten czas mógłbym spędzać z rodziną. Teraz, kiedy
chłopaki z reprezentacji będą przygotowywać się do Mistrzostw Świata, pozwolę
sobie na te 2-3 tygodnie urlopu. Tak naprawdę przez wiele lat tego nie miałem.
Dlatego też czasami pojawiało się zwątpienie. Zastanawiałem się czy mam siłę i
ochotę, aby nadal pomagać reprezentacji. Jednak trwało to 1-2 dni i później
znów wracał dawny zapał do reprezentowania kraju.
Twój syn nie ma żalu, że taty często nie ma w domu?
Myślę, że trzeba by było jego zapytać. Filip jest osobą
bardzo aktywną, więc może nie zauważam tego, że chciałby ze mną spędzać więcej
czasu. Jednak czasem mówi mojej żonie, że wolałby żeby tata częściej był w
domu. Z jednej strony jest to dla mnie bardzo miłe, a z drugiej mam do siebie
żal, że nie mogę być w domu tak często, jakbym chciał. Jednak w dzisiejszych
czasach chyba większość rodzin ma taki problem.
Jak spędzasz wolny czas z rodziną?
Wracając do domu mam ok. 2 dni wolnych, potem zaczynają się
treningi. Te wolne chwile
staramy się spędzać aktywnie. Wsiadamy na rowery i jedziemy
na przejażdżkę, spacerujemy, zwiedzamy, czasem też pływamy na kajakach. Filip
uwielbia wspinać się na ściance. Staramy się z żoną mu w tym towarzyszyć, choć
wspinaczka jest dla mnie bardzo trudna. Rożnie wykorzystujemy nasz czas, jednak
nie lubimy go tracić na siedzenie przed telewizorem.
Potrafisz wybrać jeden mecz, który był dla ciebie
najważniejszy?
Chyba nie. Tych ważnych meczy było naprawdę dużo w mojej
karierze. Przykładowo, ostatni mecz o awans do igrzysk olimpijskich. Następnie
mecz na igrzyskach, który decydował o zakwalifikowaniu się do półfinału. Tam
akurat nie poszło mi najlepiej. Rewelacyjnie zagrał Piotrek Wyszomirski, który
zastąpił mnie i doskonale poradził sobie w dwóch kolejnych meczach. W sumie
ostatnio najważniejsze było dla nas zdobycie medalu na igrzyskach. Niestety,
nie udało się.
Skoro już wspomniałeś o Piotrku Wyszomirskim… Nie boisz się,
że jest on dla Ciebie sporą konkurencją i może cię wkrótce ‘’wygryźć”?
Na pewno trzeba to traktować jako konkurencję. Choć ja do
tego tak nie podchodzę. Dla mnie od zawsze najważniejsze było żeby przede
wszystkim wygrywała drużyna. Nie liczyło się dla mnie, żebym tylko ja
występował, bo to nie jest najważniejsze. Oczywiście istotnym jest, aby dobrze
grać. Bo jeśli zawodnik jest słaby, to nie podpisze następnego kontraktu. Mimo
to należy pamiętać, że najważniejszy jest zespół.
Masz 38 lat. Wielu sportowców w tym wieku rezygnuje z
zawodowego grania. Chcą spędzać ten czas z rodziną. Chcą po prostu odpocząć.
Nie myślałeś żeby też tak postąpić?
Nawet jeśli zrezygnuję z kariery to i tak będę zajmował się
czymś innym. Piłka ręczna to nie jest dyscyplina, która przynosi aż tak duże
zyski. Nie będę w stanie utrzymywać siebie i swojej rodziny z tego, co
dotychczas
zarobiłem. Koniec mojej kariery powoli nadchodzi i muszę się
przygotować na to "drugie życie", które będzie związane ze sportem
albo z czymś zupełnie innym.
Jednak od zawsze jestem fascynatem sportu i piłki ręcznej,
więc trudno powiedzieć, że z dnia na dzień z tego zrezygnuję. Choć czasami
chciałbym się całkowicie odciąć od sportowego środowiska i być jak najdalej od
niego.
Masz już jakieś konkretne plany dotyczące tego, co chciałbyś
robić po zakończeniu kariery sportowca?
Konkretne plany to chyba jeszcze za dużo powiedziane. Jestem
w trakcie pewnych
rozmów i działań z tym związanych, ale nie jest to w pełni
sprecyzowane. Dlatego też nie chciałbym o tym jeszcze głośno mówić. 4 lata temu
organizowałem obóz sportowy dla dzieci z domu dziecka. Sprawiło mi to dużo
frajdy, jednak wymagało sporo czasu i zaangażowania. Tego typu działania
planuję w przyszłości połączyć z moją pracą. Tyle mogę powiedzieć na ten
moment.
Jak w takim razie będzie wyglądało życie Sławomira Szmala za
30 lat?
Domek na wsi i spokój, chyba w tym kierunku. Jednak czas
pokaże, jak wszystko się potoczy…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz